W Święto Odrodzenia Polski, 11 listopada, podczas uroczystości, wystąpił oprócz nekielskiego proboszcza także pastor. Może wywołać zdziwienie, skąd w tym miejscu taka postać? Przypomnę więc kontekst historyczny obchodzonego święta.
Dzień 11 listopada 1918 r. był to dzień wolności Polski, rozumianej jako Królestwo Polskie (kongresówka), czyli obszar leżący na wschód od Strzałkowa. Mieszkańcy zaboru pruskiego- w tym Nekli - w tym dniu dowiedzieli się o zawieszeniu działań wojennych na frontach. Podczas I wojny światowej zginęli obywatele Niemiec, zarówno narodowości polskiej, jak i niemieckiej. Ich kości rozrzucone są na polach bitew a o nich samych zapomniano. Wspomnienie o nich, oraz modlitwa za ich dusze, były motywem uroczystości. Pamiętajmy, że wtedy my byliśmy dla świata Niemcami. O wolność własną musieliśmy zabiegać, a nawet zbrojnie ją sobie wywalczyć w Powstaniu Wielkopolskim. Przypomnieć należy, że okoliczne wsie: jak Barczyzna, Nekielka, Zasutowo, w większości były zamieszkałe przez ludność rdzennie niemiecką. Chociaż stosunki sąsiedzkie między Polakami i Niemcami układały się różnie, to jednak dzieci wspólnie się bawiły, zawiązywały się przyjaźnie, a nawet małżeństwa mieszane. W działaniach wojennych powstaje więź, łącząca wszystkich po jednej stronie okopów. Polacy pretensje mieli raczej do rządu i cesarza za ich politykę germanizacyjną i wyniszczającą kulturę polską, a nie do sąsiadów. Tępienie objawów polskości przez ograniczenie stosowania języka, ograniczanie w polskim budownictwie, nie udzielanie wsparcia gospodarczego czy kredytowego Polakom - to tylko przykłady represji. Tylko dzięki niesamowitemu uporowi Polaków, niezachwianej wierze, że Polska się odrodzi i patriotycznemu wsparciu kościoła katolickiego zawdzięczamy, że nie zanikła świadomość patriotyczna narodu.
Stosunek ludności polskiej do niemieckiej uległ katastrofalnemu pogorszeniu w wyniku II wojny światowej, gdy nieuzasadnione barbarzyństwo Niemców zachwiało tolerancję i kruchą przyjaźń między społecznościami niemiecką i polską.
Jednak, jak zwykle, historia uczestników wydarzeń jest bardziej skomplikowana. Jej poznanie może okazać się zbawienne dla okazania miłosierdzia i przebaczenia.
Przedstawię sylwetki osób o korzeniach niewątpliwie niemieckich, o różnych historiach.
Paul Krenz
zwany przez powstańców Prusakiem, urodził się w 1896 r. w Bischofswalde (Biskupnica powiat człuchowski na Pomorzu). Jego ojciec był niemieckim nauczycielem, matka za,ś z domu Zawacka, jakkolwiek pochodząca z polskiej rodziny i utrzymująca z nią kontakt, wychowywała dzieci na Niemców. Paweł miał jeszcze brata -Alfreda. Rodzina wkrótce przeniosła się do Berlina. Po ukończeniu szkół został powołany do wojska, gdzie ukończył kurs na aspiranta oficerskiego, co było pierwszym krokiem w karierze wojskowej.
Objął dowództwo plutonu w I wojnie światowej a w 1917 r. został mianowany dowódcą kompanii cekaemów Wschodniopruskiego 45. Pułku Piechoty (stacjonujący w Czerniachowsku koło Kaliningradu w dzisiejszej Rosji). W dniu 12.11.1918 r. pułk otrzymał rozkaz powrotu do domu. Paweł Krenz znalazł sie w grudniu 1918 roku w koszarach gnieźnieńskiego 49. Pułku Piechoty.
Tu rozpoczęła się współpraca z gnieźnieńskimi powstańcami. Słabo mówił po polsku, a rozkazy wydawał po niemiecku, co zresztą było przez powstańców, byłych żołnierzy pruskich, całkowicie zrozumiałe. W owym czasie niewielu oficerów służyło w jednostkach powstańczych. Paweł Krenz wyróżnił się podczas zdobycia Inowrocławia oraz walk na froncie północnym, dowodząc gnieźnieńską kompanią cekaemów, ramię w ramię z kompanią Beutlera. Działanie pod Suchoręczem kompanii średzkiej Leona Kasprowiaka, nekielskiej Zdzisława Beutlera, poznańskiej Sempińskiego i pakoskiej Jana Czerniaka, wsparte kompaniami cekaemów: poznańską ppor. Jan Brelińskiego i gnieźnieńską ppor. Pawła Krenza rozbiło Niemców, przynosząc zwycięstwo w bitwie pod Kcynią w dniu 3.02.1919 r.
Po powstaniu, ukończywszy kurs na Ławicy, został lotnikiem w 3. Wielkopolskiej Eskadrze Bojowej. Walczył w 1920 roku przeciwko bolszewikom i tam dostał się do niewoli. Za zasługi podczas wojny otrzymał Krzyż Walecznych. Mianowany kapitanem służył w Bydgoszczy i Inowrocławiu. Został mianowany kapitanem WP, by w końcu lat dwudziestych, po śmierci żony, odejść z wojska i wyjechać z Polski. Po przygodzie w Afryce, przybył do Polski we wrześniu 1939 r. ponownie , tym razem jako agresor- w mundurze oficera Luftwaffe. Ponownie ożenił się wtedy z Polką, a rodzinie siostry matki pomógł odzyskać majątek w Tuczkach zarekwirowany im przez Niemców.
W lutym 1945 r. przebywając w Holandii trafił do niewoli brytyjskiej, skąd został po 3 latach zwolniony. W końcowych latach życia osiadł w Bawarii, gdzie zmarł w Purgen w 1955 r.
Józef Mühlnickel
W nekielskiej rodzinie Mühlnickel urodził się 22.03.1870 r. syn Franciszek, późniejszy pracownik kolejowy w Poznaniu. W 1893 r. w nekielskim kościele wziął ślub z Katarzyną z domu Lepczyk z Siedlca. Z tego małżeństwa w Nekli urodziło się dwóch synów, powstańców wielkopolskich, Wacław i Józef. Pozostałe dzieci małżonków urodziły sie po przeprowadzce do Poznania, na Wildę, która nastąpiła w 1898 r.
Józef, syn Franciszka ur. 26.02.1897 w Nekli, uczęszczał do szkoły ludowej w Poznaniu, którą ukończył w 1911 r.. Potem uczył się ślusarstwa w warsztatach kolejowych oraz Państwowej Szkole Dokształcającej. Powołany do służby wojskowej w armii niemieckiej w grudniu 1914 r. został przydzielony do oddziału lotniczego w Ławicy.
Po zaliczeniu unitarki został w marcu 1915 r. wysłany na kurs rusznikarski do Döberitz. Następnie otrzymał wyszkolenie w lotnictwie w miejscowości Gotha (Saksonia), a z kolei jako pilot skierowany został na front zachodni. Przebywał w eskadrach lotniczych do końca wojny światowej. Za dzielność został odznaczony niemieckim Krzyżem Żelaznym I i II klasy.
Z chwilą zwolnienia z armii niemieckiej powrócił ,w grudniu 1918 r., do głównych warsztatów kolejowych w Poznaniu. W styczniu 1919 r. zgłosił się jako ochotnik do powstania (w Powstaniu Wlkp. brał także udział jego brat Wacław, ur. 19.09.1895 w Nekli). Brał udział w zdobyciu stacji lotniczej Ławica, a po jej zdobyciu pozostał na miejscu, angażując się do pracy w lotnictwie. Na lotnisku Ławica stacjonował poprzednio Flieger Ersatz Abteilung Nr 4, zdobyty przez Polaków 6 stycznia 1919 r. Brał czynny udział w lotach w dniach powstania w okolicach Zbąszynia, Kępna, Inowrocławia, a później także po powstaniu w okolicach Lwowa, Nowogrodu Wołyńskiego, Włodzimierza, Kijowa.
W czasie jednego z lotów sierż. pil. Józef Mühlnickel i sierż. obserwator Tadeusz Kostro na skutek pomyłki nawigacyjnej znaleźli się nad Piłą. Polski samolot Halberstadt C.V został przechwycony przez dwa niemieckie myśliwce typu Fokker, które eskortowały polską załogę do czasu przedostania się nad polskie terytorium. Po przekroczeniu granicy obserwator ostrzelał niemieckie samoloty, po czym Fokkery zawróciły w stronę własnego lotniska.
Aż do chwili rozejmu z Rosją sowiecką latał wywiadowczo dla gen. Konarzewskiego oraz III Armii i Armii Hallera, przeciw konnej armii Budionnego. Podczas zestrzelenia w Woli Łabuńskiej został lekko ranny.
Podczas całej wojny polsko - bolszewickiej pełnił obowiązki oficera eskadry; za wyróżnienie się w czasie wojny w październiku 1919 r. został mianowany podchorążym, a następnie udekorowany orderem wojennym Virtuti Militari V klasy nr 436.
Po ukończeniu wojny, dnia 20.11.1920 r. został na własną prośbę zwolniony (na co zapewne miała wpływ choroba nerwów) w stopniu podchorążego, a później zamianowany chorążym rezerwy. Z chwilą zwolnienia z wojska, powrócił do pracy w PKP w Poznaniu, gdzie pełnił służbę jako rewident wagonów I kl.
Społecznie pracował w Aeroklubie Poznańskim. Odznaczony Polową Odznaką Pilota nr 96.
Poślubił 9.04.1921r. Józefę Mierzyńską z Rogoźna. Z małżeństwa urodzili się w Poznaniu synowie Marian Leonard i Zenon Sylwester.
Goniec Wielkopolski nr 72 oraz Kurier Poznański nr 72 z dnia 27.03.1925 r. donosiły o dziwnym procesie.
Józef Mühlnickel oskarżony został o zabójstwo wroga z litości. Oskarżony, służąc jako lotnik, 22 kwietnia 1920 r. wyruszył na akcję bojową przeciw bolszewickiej "Żelaznej Dywizji" w okolicach Słobódki, wspólnie z drugim pilotem Knapskim (zbrojmistrzem eskadry). Samolot jednak dostał się pod niespodziewany ostrzał z karabinów i zmuszony został wskutek doznanych uszkodzeń do lądowania. Wobec tego, że polskie wojska akurat wycofały się, a w pobliżu znajdowały się siły nieprzyjaciela, pilot spalił własny samolot LVG CCV 3241/17. Będąc między liniami wojsk, zestrzeleni pragnęli jak najprędzej ewakuować się do naszej linii wojsk. Doszedł ich jednak rozdzierający krzyk. To ciężko ranny w brzuch i z oderwaną nogą bolszewik wzywał o skrócenie mu cierpienia. Jedynie Józef Mühlnickel zdobył się na odwagę zastrzelenia wroga, o czym zaraportował natychmiast dowództwu. Niestety, odnośne władze nie uznały czynu jako czynu miłosierdzia, ale jako czyn karygodny. Rozpatrując całokształt sprawy, cywilny sąd poznański wydał jednak wyrok uniewinniający.
Edmund Fietz
Wędrówka za chlebem, a właściwie za pracą, była w owych czasach (przed I woją światową) powszechna. Niemieckie Zagłębie Ruhry jawiło się jako ocalenie. Tak też było w przypadku Leona Fietza, z zawodu górnika, i jego żony Antoniny, z domu Gryska. Rodzina Fietzów (zapisanych także jako Fitz lub Fic) wywodzi się z rodziny chłopskiej w Marianowie koło Dominowa, a jego żona z Lisówki koło Buku. Z małżeństwa urodziło się sześcioro dzieci, czterech chłopców i dwie dziewczynki. Syn Edmund, urodzony w dniu 15.11.1904 r., podobnie jak starszy (Józef), urodził się w Steele koło Essen. W 1918 r. ukończył szkołę w Dominowie, gdyż to do Marianowa powróciła osierocona przez ojca rodzina. Edmund był uczniem murarskim i wyszkolił się na technika budowlanego, prawdopodobnie w Śremie, skąd w 1923 r. przeniósł się do Poznania.
Był działaczem Wielkopolskiego Związku Młodzieży Wiejskiej "Wici". Później został członkiem zarządu Polskiego Stronnictwa Ludowego "Piast", gdzie poznał działacza tej partii Stanisława Mikołajczyka. Po wkroczeniu Niemców do Poznania, początkowo kontynuował pracę organizacyjną w konspiracji, ale został ostrzeżony, że poszukuje go Gestapo i zaczął się ukrywać. Najpierw zatrzymał się u siostry, Weroniki Nowakowskiej, ale wkrótce wyjechał do Warszawy. Stamtąd wyruszył na Węgry, gdzie na początku stycznia 1940 r. zgłosił się do wojska. Przedostał się do Francji, gdzie został przydzielony do II Dywizji Wojska Polskiego. Wcześniej skontaktował się jednak ze Stanisławem Mikołajczykiem, dzięki czemu generał Władysław Sikorski skierował go z powrotem na Węgry, jako swojego pełnomocnika w Budapeszcie, nadając mu tytuł wicekonsula. Został kierownikiem Placówki „W” w Budapeszcie - przedstawicielstwa Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie. Używane przez niego pseudonimy to: Fietowicz, Fijałkowski, Kozłowski, Kordian. Był dwukrotnie aresztowany za działalność konspiracyjną. Prawdopodobnie z końcem lipca 1944 r. wraz ze współpracownikami Henrykiem Sławikiem, Stefanem Filipkiewiczem, Andrzejem Pyszem, szyfrantem i zarazem matematykiem Kazimierzem Gurgulem – został wywieziony do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen. O godz.16.15 w dniu 23 sierpnia 1944 r. został tam zamordowany.
Jego starszy brat ,Józef, urodzony 4.02.1903 r. był parobkiem w gospodarstwie Łyducha w Kokoszkach (gospodarstwo za Dyszkantem). Jak tylko usłyszał o tworzącej się nekielskiej kompanii powstańczej, przystał do niej. Byli najmłodszymi - wraz ze Stefanem Brzezińskim ur. 23.07.1903 r.- jej członkami. Po powstaniu kontynuował naukę w szkołach.
Neklę definitywnie opuścił 15.11.1920 r., udając się z Kokoszek do Poznania, a stąd po dwóch latach nauki przeniósł się do Sulmierzyc. Dalsze jego losy nie są znane.
Zmarł w dniu 8.05.1963 r. Został pochowany z żoną Marią na cmentarzu junikowskim w Poznaniu.
Edmund Marian Moellenbrock
Urodził się w Dzierzążnie pow. Mogilno. Był synem Józefa i Stanisławy z Tomaszewskich. Ojciec jego, będąc z zawodu gorzelanym, pracował między innymi w gorzelni w Paruszewie i w Nekli, gdzie w wyniku wypadku poniósł tragiczną śmierć. On sam otrzymał wykształcenie kupieckie w Berlinie. Wcielony do armii pruskiej walczył na froncie zachodnim we Francji jako podoficer saperów. Pod koniec grudnia 1918 r. wrócił do domu w Paruszewie.
Po wybuchu Powstania Wlkp. wyjechał z braćmi do Poznania, jednak tu sytuacja była już opanowana i powrócili do Paruszewa. Stąd, na wezwanie, wstąpił w ślad za swoimi braćmi do oddziału powstańczego w Gnieźnie. Został dowódcą I plutonu w nekielskiej kompanii Beutlera. Walczył o Szubin. Jego oddział zdobył dworzec szubiński. W trakcie działań wojennych oddział zestrzelił samolot niemiecki. W czasie drugiego ataku na Szubin, w początkach lutego 1919 r., wycofał się z grupą powstańców do Kowalewa. Zachorował wtedy na szalejącą wówczas wśród powstańców grypę. Skutkiem jej nieleczenia stracił później słuch. Na froncie nadnoteckim otrzymał wiadomość, że najmłodszy brat, Józef, zginął na froncie zachodnim. Przerwał pobyt na froncie i pojechał do Poznania, w celu zajęcia się pochówkiem.
Powrócił na placówkę w Samoklęskach, a później w Brzózkach. Walczył nad kanałem bydgoskim na odcinku Potulice – Łochowo. Został ranny pod Łochowicami w lewą dłoń. Mimo rany, pozostał z podległym oddziałem, biorąc udział w walkach, nosząc rękę na pasku od chlebaka. Został przez powstańców z Nekli wysoko oceniony za odwagę. W wyniku rany został skierowany do szpitala. a w marcu 1919 r. otrzymał skierowanie do Szkoły Oficerskiej 2 Dywizji SW w Gnieźnie. Po jej ukończeniu odkomenderowany do 7 kompanii 4 Pułku Strzelców Wielkopolskich (późniejszy 58pp), a następnie do dowództwa DOK VII w Poznaniu. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia, zwolniony z wojska.
W latach 1929 – 1930 uruchomił w Poznaniu zakład opakowań aptecznych i mleczarskich oraz sklepy spożywcze. Założył z Antonim Skotarczakiem przy ulicy Kraszewskiego nr 13 spółkę handlową. Ożenił się z Władysławą z Golniewiczów.
W 1939 r. utracił cały majątek a rodzina została wysiedlona. Miał czworo dzieci: Teresę (zamężną Tomaszewską), Andrzeja, Urszulę (zamężną Grottel) i Danutę (zamężną Kaczmarek). Po wojnie przeniósł się z rodziną do Środy. Prowadził działalność gospodarczą do emerytury.
Zmarł 11.04.1977 r. Spoczywa w grobowcu rodzinnym na cmentarzu średzkim.
Został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym, uchwała Rady Państwa nr: 0/1072 z dnia 1971-11-11
Michał Pawełczyk
Korzystałem z opracowań:
Zwycięzcy. Bohaterowie Powstania Wielkopolskiego 1918 - 1919 we wspomnieniach swoich bliskich.„Głos Wielkopolski“,2008 r.
Dokumenty z Archiwum CAW i opracowania udostępnione przez księdza Roberta Kulczyńskiego.
Krzysztof Pauter, Udział mieszkańców gminy w walce o niepodległość (w:) Nasi przodkowie w walce o niepodległą ojczyznę, Giecz 2014